sobota, 16 grudnia 2017

GÓRY IZERSKIE

Kolejne dwa dni to Izery. Zaczynamy na Polanie Jakuszyckiej , skąd udajemy się na Wysoki Kamień 1058m. O tym ciekawym  miejscu najlepiej poczytać tutaj : http://www.wysokikamien.com.pl/pl/
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej i wkrótce  mijamy po drodze nieczynną kopalnię kwarcu.  Tutaj  również nic nowego nie wymyślę, więc poczytajcie tutaj : http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/6566,szklarska-poreba-kopalnia-kwarcu-stanislaw.html
No i na koniec  cel naszej wyprawy - Wysoka Kopa (1126 m n.p.m. - KGP) 
 Tutaj ważna uwaga: nie znaleźliśmy oznakowanego szlaku prowadzącego z czerwonego szlaku  na sam szczyt. Tylko wydeptane ścieżki zaprowadziły nas na miejsce. Warto więc posiłkować się nawigacją, np: mapy.cz
Na samym szczycie znajduję się tablica i sterta kamieni. W trudniejszych warunkach pogodowych można się naszukać tego miejsca .
Sam szlak prowadzący na Wysoki Kamień i Wysoką Kopę jest bardzo łatwy i przyjemny, w większości prowadzi trasami, które w zimie pokonują narciarze biegowi .My przeszliśmy 26,5km .




Polana Jakuszycka 



W oddali wieża na Śnieżnych Kotłach i po prawej schronisko Szrenica















Drugi dzień w Izerach minął równie przyjemnie jak pierwszy, choć tym razem postanowiliśmy zobaczyć jak wyglądają Izery u naszych sąsiadów - Czechów. Malutkie miasteczko Hejnice było naszym kolejny celem. 














Po modlitwie w tym piękny kościele poczuliśmy się tak naładowani energią, że czym prędzej zapragnęliśmy zobaczyć to miejsce z góry. Już od kościoła możemy wejść na żółty szlak i powędrować na Frýdlantské Cimbuří (Frydlantskie Blanki, 875 m n.p.m.). Nazwa oznacza w języku czeskim blanki i ma nawiązywać do murów zamku w mieście Frydland .




Z tego  punktu widokowego możemy dostrzec  polskie i czeskie Pogórze Izerskie . Widać jak na dłoni Elektrownię Turów w Bogatyni , Landskrone (442 m n.p.m.) nad Goerlitz, a w dobrą pogodę także Berzdorfer See - zalaną kopalnię odkrywkową nad Nysą Łużycką.













Zachwyceni tym wspaniałym miejscem jednogłośnie 
stwierdzamy - na pewno tu wrócimy. 

piątek, 1 grudnia 2017

RUDAWY JANOWICKIE



Rudawy
Za oknem już niemal zima, wakacje już dawno minęły, a my wciąż do nich wracamy wspomnieniami - bo przecież jak nie teraz, to kiedy? Po pobycie w ciepłej Chorwacji i i krótkim wypadzie  w Jeseniky pojechaliśmy na kilka dni w Góry Izerskie i Rudawy Janowickie.
Po długich poszukiwaniach udało  nam się w końcu znaleźć nocleg. Spokojna wioska Leszczyniec,  znajdująca się niemal na samym skraju Rudaw, stała się naszą bazą wypadową . Dobrze się chyba stało, że zatrzymaliśmy się w tak cichym miejscu,  bo to co zobaczyliśmy w Karpaczu i w Szklarskiej  trudno opisać .Tłum turystów snujący się chodnikami ,brak miejsca do zaparkowania, a czasem nawet wolnych stolików w restauracjach spowodował, że szybko wracaliśmy do miejsca  gdzie cisza, by trochę odpocząć od zgiełku.
Pierwszego dnia  zaplanowaliśmy spacer po Rudawach. Było  to nasze pierwsze spotkanie z tymi  górami i na pewno nie ostatnie. Nasza trasa rozpoczęła się w Rędzinach , skąd  weszliśmy na Wielką Kopę (870m). Niestety okazało się, że natura zrobiła swoje i że dość wyrośnięte drzewa skutecznie zasłoniły jakikolwiek widok z tej górki . Wielka Kopa od dawana była ciekawym punktem widokowym na Sudety Środkowe.
W 1890 roku na górze stały ławki i schron, funkcjonowało również źródełko. Kiedy drzewa w okolicy wzniesienia były duże, wybudowano wieżę widokową o wysokości 15 m. Panorama z niej, jak opisują źródła, była wspaniała. Po II wojnie wieża się rozpadła i szczyt utracił część swoich walorów.
Skoro nie zobaczyliśmy widoków, postanowiliśmy  iść dalej, aby zobaczyć kolorowe jeziorka. I tu kolejne rozczarowanie. Kolorowe to może one i są, ale chyba tylko wiosną .Pierwszy zielony stawek, to takie błotniste bajorko. Idziemy dalej. Błękitne – powinno się nazywać zielone, a purpurowe -  sam nie wiem .No i na koniec żółte – może i  kiedyś było żółte, ale ta dziura w ziemi nie jest warta 10- 15 zł za parking.
Wracamy przez Wieściszowice  - Przełęcz Rędzińską, do Rędzin .















Drugi dzień spędzony w Rudawach był już o wiele ciekawszy. Trasa wycieczki o wiele krótsza, ale widokowo rewelacyjna . Na początek starujemy z parkingu na przełęczy Karpnickiej i obieramy kierunek-  Szwajcarka .
 To schronisko położone jest na wysokości 520 m n.p.m., na południowo-wschodnim stoku Krzyżnej Góry (654 m n.p.m.),. Mieści się w drewnianym, zabytkowym budynku, wybudowanym w 1823 roku, w stylu tyrolskim. Co ciekawe -,,Szwajcarka” jest jedynym całkowicie drewnianym schroniskiem w Sudetach.
Drewniany budynek „Szwajcarki” w niezmienionej postaci stoi od roku 1823 do obecnych czasów.
Wiecej o tym ciekawym  schronisku znajdziemy tu : http://schronisko-szwajcarka.pl/artykuly/czytaj/3/Historia_sokoliki.html




A my wyruszamy dalej na Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) W pierwszej połowie XIX w. ruinami zaczęła interesować się księżna Marianna, małżonka księcia Prus Wilhelma. Na skałce umieszczono na jej polecenie krzyż.
Nosi on napis:
„Krzyża błogosławieństwo dla Wilhelma, jego potomnych i całej doliny.”
Księżna Marianna kazała odlać krzyż w Królewskiej Odlewni w Gliwicach. Waży on 40 cetnarów (tj. ok. 2 ton) i składa się z trzech części. Kolumna wystaje 21 stóp (tj. ok. 6,3 m) ponad granitową skałę, w którą jest wpuszczona głęboko jej stopa, a ramiona mają 18 stóp rozpiętości (tj. ok. 5,4 m). Dawniej wzgórze nazywane było Sokolą Górą. 

Niestety, w tym miejscu doświadczyliśmy tzw. kumulacji turystycznej. Kolejka  do wejścia, na szczycie skałek spora grupa turystów, co niektórzy z pieskami- i jak tu zrobić fotkę?  Szybka panorama i schodzimy z żalem,  bo  można tu zobaczyć jedną z najpiękniejszych panoram Sudetów. Na wprost - Karkonosze, z charakterystyczną Śnieżką. Po lewej stronie (północ) widać Góry Kaczawskie, po stronie zachodniej Góry Izerskie.





Następnym punkt to :
Sokolik Duży, położony na północ od bliźniaczej Krzyżnej Góry, od której oddziela go Przełączka. Stoi on na wysokości 620m, z platformą widokową wznoszącą się na wysokość około 30 m.  Dalej rozciąga się Sokolik Mały -stoi na wysokości 610-615m. Żeliwnymi schodkami możemy dostać się na szczyt tej wspaniałej skały i odkryć magiczny widok na Karkonosze, dolinę Bobru północną część Rudaw Janowickich oraz Góry Kaczawskie
 Schody w tym miejscu zostały wykute już w 1885 i w najbardziej stromych miejscach zamontowało dodatkowo drewniane drabiny. Inne źródła, jako czas realizacji podają rok 1884.





Sokolik jest często wykorzystywany jako teren do ćwiczeń wspinaczkowych.